19 kwietnia napisałem „niestety, ale wszystkie znaki
na ziemi i niebie wskazują, że nie prędko spotkamy się na piłkarskich boiskach.
Wszyscy czekamy na jakieś konkretne decyzje, ale te raczej szybko nie zapadną”.
No i zapadły. Dokładnie takie o jakich pisałem. Może się zdarzyć, że i w ogóle
w tym roku nie dojdzie do żadnych „powiatowo buraczanych rozgrywek”. Z drugiej
strony, przecież to tylko „zabawa” nie mająca wiele wspólnego z prawdziwymi
rozgrywkami, cytując kandydata na fotel Prezesa PZPN-u. Kogo zatem obchodzi
fakt, że to dziesiątki tysięcy zawodników uprawiających naszą ukochaną dyscyplinę
zostało pozbawionych „zabawy” na piłkarskich boiskach. Kogo obchodzi fakt, że
prawdopodobnie wiele klubów upadnie, że mnóstwo zawodników w ogóle zrezygnuje z
gry, że być może wielu sędziów piłkarskich odejdzie z zawodu. Przez wiele
ostatnich lat koncentrowano się na ograniczaniu ilości zespołów w
poszczególnych klasach rozgrywkowych ze względu na warunki atmosferyczne, brak
zawodników, oszczędności, aby teraz powiększać te rozgrywki do całkowicie
absurdalnych rozmiarów.
W komunikacie PZPN czytamy między innymi: „Mając na
uwadze przytoczone powyżej okoliczności faktyczne i prawne – Prezesi
Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej wypracowali wspólne stanowisko o zakończeniu
rozgrywek IV ligi i klas niższych oraz rozgrywek młodzieżowych prowadzonych
przez Związki pomimo nierozegrania wszystkich zaplanowanych meczów,
jednocześnie ustalając, iż jako kolejność drużyn w końcowych tabelach rozgrywek
sezonu 2019/2020 przyjmuje się kolejność drużyn w tabeli po ostatniej
rozegranej kolejce rozgrywek. Drużyny zajmujące miejsca premiowane awansem
uzyskają awans do wyższej klasy. Po sezonie 2019/20 nie będzie natomiast
spadków do niższych klas rozgrywkowych”.
Szczerze mówiąc już dzisiaj współczuję tym którzy
zdecydują się wziąć udział w tym cyrku. Tak, cyrku, bo nie można tego inaczej
nazwać. Zgotowali taki los klubom baronowie wojewódzkich związków. Ponawiam w
tym miejscu pytanie, po co klubom na tym poziomie, które „bawią się” w piłkę
nożną potrzebne są wojewódzkie molochy? O rozgrywkach w tarnowskiej czy
żabieńskiej „B” - klasie decydować muszą osobiście małopolskie tuzy! Z drugiej
strony, co im pozostało. Centrala (chyba w dowód uznania) zostawiła im poletko
z marchewką czy pietruszką. No i burakami ma się rozumieć. Wojewódzki Związek.
Brzmi dumnie!!! Wracając do rozgrywek. Kto przy zdrowych zmysłach może wymyślić 20 zespołowe grupy w „powiatowo buraczanych rozgrywkach”? W rozgrywkach
którym jedynym celem jest „zabawa”. Jak w końcu będą wyglądały spadki w
kolejnym sezonie? Spadki dotkną połowę grupy. No nic, życzę wszystkim
powodzenia.
Ciekawe to wszystko. W ekstraklasie trenować jednorazowo
może bodajże 14 zawodników, w I Lidze już mniej a w tych naszych już tylko 6. Jedna
drużyna musi wynająć trzy boiska, aby przeprowadzić trening? Jak przenosi się
ten wirus? Czy i w tym przypadku bogaci są bardziej chronieni? Czy rzeczywiście
biednemu to tylko wiatr w oczy wieje? W miejsce normalnych aplikują nam jakieś
wirtualne rozgrywki, biblioteki bezdotykowe, Kwarantanna Cup. Mnie to zupełnie
nie interesuje i poczekam na tradycyjną formę „zabawy” w piłkę nożną. No nic.
Uważam, że można było podjąć próbę dokończenia rozgrywek z zachowaniem
podstawowych zasad bezpieczeństwa rzecz jasna. Chociażby podzielić rozgrywki w
grupach na te awansujące i spadkowe. Byłoby to korzystne dla samych klubów,
zawodników, trenerów czy sędziów. Gdyby decydowały o tym same kluby i lokalne
struktury (delegatury) a nie ci dla których liczy się tylko i wyłącznie kasa,
może to wszystko wyglądało by inaczej. W sklepach czy galeriach coraz więcej ludzi, tłumy na koncercie, sporo ludzi w lasach i na szlakach, otwarte hotele a na bieganie po bardzo dużym terenie dla 20 zawodników zgody brak! Tak czy owak nikt nikomu nic nie zarzuci, no bo przecież istnieje ryzyko a zdrowie jest najważniejsze i trudno z tym polemizować.
Witaj Ryszardzie. Trudno się z tobą nie zgodzić. Ja zresztą o tym wszystkim piszę. Brak rozgrywek doprowadzi do jeszcze większej degrengolady. Nie rozumiem do końca tych zakazów, nakazów, noszenia maseczek itd. W sklepach, marketach kupa ludzi, w kościołach już mnóstwo wiernych, na szlakach turyści a na ogromnym boisku (100 X 50 m) nie może się spotkać dwudziestu kilku młodych i zdrowych ludzi. Mam nadzieję, że rozumiesz podtekst tej niby „zabawy”. Dla mnie to autentyczny, prawdziwy i w miarę czysty sport. Bardzo szanuję zawodników, trenerów i sędziów z tej naszej amatorskiej piłki, a że, dla baronów to „powiatowo buraczane rozgrywki” lub „zabawa” to już inny temat. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń