Nie samą piłką człowiek żyje. Ostatni weekend, to wyjazd z grupą przyjaciół w Bieszczady. Fantastyczna pogoda, jeszcze piękniejsze widoki sprawiły, że wróciłem wypoczęty, zrelaksowany i optymistycznie nastawiony do świata.
Szczególnie to ważne w kontekście zbliżających się wyborów. Czasu na brudne sprawy, kłótnie, posądzenia, podsłuchy a wszystko to naturalnie dla naszego dobra, aby żyło się nam lepiej. Wszyscy kandydaci są bowiem blisko ludzkich spraw. Mój wyjazd potwierdził moje wcześniejsze przemyślenia na temat fali uchodźców i naszego zachowania się w stosunku do repatriantów. Miejscowość w której się zatrzymaliśmy to Wetlina. Po 1945 roku jeszcze całkiem spora osada. Gdy wkroczyli „wyzwoliciele” mieszkańców wysiedlono a wioskę spalono. Takich wiosek było setki a ludzi tysiące. Ilu jeszcze ich przebywa na wygnaniu wie chyba tylko sam Pan Bóg. Być może cierpią głód czy niedostatek. Na pewno czują się oszukani i zdradzeni. Co robi Polska? Ano przyjmie tysiące obcych ludzi a dla własnych rodaków miejsca brak. Oto Polska właśnie. Oto Polacy właśnie. Jest tam wiele takich miejsc przypominających te okrutne czasy. Są na szczęście także ludzie, którzy o tym pamiętają i nie pozwolą zapomnieć. Będąc już w Bieszczadach dotarła do mnie tragiczna wiadomość, która dotknęła bliską mi osobę. Będąc na szlaku łączyłem się duchowo w ich cierpieniu. Mogłem także w tej pięknej scenerii oddawać się modlitwie i utwierdzać w fakcie, że wszyscy jesteśmy tylko pielgrzymami tu na Ziemi. Jeszcze doskonalej można to przeżywać i odczuwać będąc na górskich szlakach.
W najbliższą sobotę i niedzielę spotkamy się pewnie na jakimś meczu i wspólnie będziemy się delektować grą i cieszyć się z uzyskanego awansu naszej reprezentacji na ME, więc do zobaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz