wtorek, 7 kwietnia 2015

Z płyty boiska 19

W Wielką Sobotę odbyła się większość zaplanowanych spotkań, choć warunki do łatwych nie należały. Nie oddalając się zbytnio od miejsca zamieszkania udałem się na mecz „Serie B” do Lisiej Góry, gdzie spotkały się zespoły z Pawęzowa oraz Rzuchowej. Zawodnicy chyba byli już myślami przy świątecznym stole i chcieli jak najszybciej odbębnić te zawody. 


Gospodarze z Pawęzowa jeszcze coś próbowali grać, kombinować. Wychodziło to różnie. Goście byli zespołem zdecydowanie słabszym i nie mogli liczyć na korzystny wynik, tym bardziej, że ich „świątyni” strzegł raczej mało doświadczony bramkarz. Na pewno w obu zespołach tkwi potencjał i jeżeli zawodnicy włożą w treningi więcej wysiłku, to nie jedna ekipa straci jeszcze z nimi punkty. Sędziowanie bez zarzutu, choć jeden z asystentów popełniał sporo błędów. Po tym meczu pojechałem do pobliskiej miejscowości gdzie tym razem miało dojść do interesująco zapowiadającego się meczu. "Łukovia" podejmowała bowiem groźny zespół z Koszyc Małych. W tym przypadku się nie zawiodłem. Emocji było aż nadto. Już na początku rzut karny i czerwona kartka dla zawodnika gości, bramka potem następna. Bardzo szybko zrobiło się dwa do zera dla gospodarzy i prawie było po meczu. Tym bardziej, że kolejny zawodnik gości zobaczył czerwony kartonik, chwilę później następny. W drugiej połowie 10-ciu stanęło naprzeciw 7-miu, więc łatwo było przewidzieć, że nic wielkiego nie może się wydarzyć. Goście podjęli jednak walkę i chwała im za to. Gospodarze grali bardzo nieporadnie w żaden sposób nie potrafiąc wykorzystać tak ogromnej liczebnej przewagi. Na uwagę zasługuje fakt, zdobycia wszystkich bramek przez jednego zawodnika (Łukasz Chrobak). "Łukovia" bardzo dobrze wystartowała w tej drugiej rundzie co tylko pokazuje, że walka o utrzymanie będzie trwać do samego końca. Wzmocnienia okazały się trafne. Zauważyłem jednak pewne oznaki gwiazdorstwa w drużynie. Czy nie za wcześnie? Sędziowanie. No cóż. Powiem tak. Drużyny trafiły na doświadczonego, bezkompromisowego arbitra i stało się. Lekki szok, a sędzia tak naprawdę tylko interpretował wydarzenia na boisku zgodnie z przepisami. Już wielokrotnie pisałem, że nie rozumiem niektórych zawodników. Zamiast grać wdają się w dyskusje z kolegami z boiska z sędziami zawodów. To do niczego dobrego nie prowadzi. Jeden z zawodników gości wręcz prosił się o kolejny kartonik. Tak nie można. Przecież na jednym meczu nie kończą się rozgrywki a swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem narażają drużynę na osłabienie w kolejnych zawodach. 



























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz