11 listopada 2016 roku zacząłem od udziału we Mszy Świętej, dziękując Panu Bogu za wolną Ojczyznę. Zdziwiła mnie jak na nasze standardy niska frekwencja parafian. Jestem ciekaw jak było w innych parafiach w Polsce. To przecież dla nas jeden z najważniejszych dni w roku. Zastanawiające jest, że gdy byliśmy pod zaborami, gdy byliśmy ciemiężeni, zastraszani to kościoły pękały w szwach. Teraz jak mamy wolność i dobrobyt już nie dziękujemy Bogu, uznając, że to już tak będzie na zawsze.
Ten dzień naznaczony był także wydarzeniami sportowymi. Ja udałem się do sąsiedniego województwa na mecz w „A” - klasie pomiędzy „Czarnovią” a Zasów- Mokre. Bardzo ładny obiekt z dobrą płytą, bardzo dobrym zapleczem socjalnym, ogrodzony. Był to dobry, twardy mecz. Gospodarze mogli cieszyć się z 3 punktów, jednak ich zdobycie nie przyszło im tak łatwo. Sędziowanie niczym nie różni się od tego naszego. W tym przypadku było ono niestety słabe, ale pewnie tam jak i u nas zdarzają się mecze prowadzone na dobrym poziomie i te na kiepskim. Poziom sportowy tego meczu, także zbytnio nie odbiegał od tego, który obserwuję na naszym terenie. Wieczór zarezerwowany był naturalnie na telewizję i mecz naszej reprezentacji. Powiem szczerze, przecierałem oczy ze zdumienia. Nie widziałem dawno tak grającej reprezentacji Polski. Momentami wyglądało to jakby nasi zawodnicy grali z Rumunami w dziadka. Byli zupełnie bezradni. Gdyby nasi tak zagrali na Euro, bylibyśmy mistrzami. Rosja coraz bliżej. Już się cieszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz