sobota, 13 kwietnia 2019

Z płyty boiska 240


Kolejne mecze za nami. W soboty zwykle nie oddalam się zbyt daleko od domu, dlatego pojechałem do pobliskiej Ładnej, gdzie miejscowa drużyna spotkała się z zespołem Tuchovii Tuchów. Gospodarze zrobili sobie fantastyczny prezent odprawiając, co by nie mówić faworyta tego pojedynku bez jednego nawet punktu. Szczerze mówiąc to goście mieli optyczną przewagę, pierwsi strzelili bramkę i wydawało się, że gospodarze po raz kolejny nie zdobędą żadnego punktu. Nic bardziej mylnego. Zaczęli grać szybciej, agresywniej i od razu przełożyło się to na sytuacje bramkowe, których było coraz więcej.

Kulminacyjnym, wydaje się momentem dla meczu był rzut wolny, który z wiadomą sobie precyzją zamienił na bramkę Grzesiu Jasiak, by po chwili stanąć oko w oko z bramkarzem gości wykonując rzut karny, i tym razem to on mógł wznieść ręce do góry, wraz z całym zespołem. Nie był to jakiś wybitny mecz, ale tak ambitnie grającym zawodnikom z Ładnej należy się wielkie uznanie i szacunek. Po dwóch tak wysokich porażkach potrafili się podnieść zdobywając jakże cenne trzy punkty z dobrym przeciwnikiem. Zawodnicy i sztab szkoleniowy z Tuchowa absolutnie nie może tego meczu uznać nawet za dobry. Bardzo dobra murawa, ładny obiekt pasujący do rozgrywek w tej klasie. Gdyby jeszcze było solidne zaplecze młodzieżowe? Sędziowanie w zasadzie poprawne. Dlatego w zasadzie, bo jak na mój gust, żółte kartoniki wyciągane zbyt pochopnie. Nie uważam tego absolutnie za błąd, ale można było ten mecz pogwizdać nawet bez kartek. To tylko kwestia założeń. Myślę, że sędziowie wiedzą, co mam na myśli. 
  
Dzisiejsza sobota to również zakończenie rundy zasadniczej naszej Ekstraklasy. Świetnie, że możemy oglądać niektóre mecze w telewizji publicznej. Przeważnie to bardzo dobry mecz, co niejako potwierdza dzisiejsza relacja z Krakowa. Gratulacje obu zespołom, ale szczególnie zawodnikom Cracovii. Należy im się to bardzo za całą rundę a jeszcze większe słowa uznania jej właścicielowi. Wiemy jak zespół nie mógł złapać odpowiedniego rytmu a mimo to Pan Profesor Filipiak nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, wierząc w trenera jak i zespół. Teraz jest jeszcze wszystko możliwe a może być tylko lepiej. Drugi zespół z Krakowa, niestety będzie walczył w strefie spadkowej, ale po tym wszystkim, co się tam wydarzyło sam fakt walki o czołową ósemkę należy uznać niemal za cud. Teraz jest czas na dalsze porządki w klubie i budowę nowego zespołu.        










































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz