wtorek, 13 czerwca 2017

Polska - Rumunia - Stadion Narodowy 2017



Wizyta w Warszawie okazała się bardzo owocna. Najważniejszy jest naturalnie końcowy rezultat meczu. Wygrana bardzo zbliżyła nas do Mistrzostw Świata. Teraz trzeba już tylko przyłożyć stempel i w przyszłym roku zameldować się w Moskwie. Jeżeli się uda to i ja też chciałbym tam być. Mecz wszyscy oglądali, więc nie ma się co rozpisywać. Chyba nie był to jakiś wybitny mecz, ale w końcu najważniejsze w tym wszystkim są zdobyte punkty. Ja, niejako przy okazji przyglądam się organizacji takiej imprezy. To ogromne wyzwanie ale i ludzi do pracy tam nie brakuje. Uważam, że bilety są zbyt drogie. O cenach na stadionie ( wody, hot-doga nawet nie wspominam ). Tam już tylko komercja i jak największy zysk.

Kolejna sprawa, która rzuca mi się w oczy to bardzo duża ilość pijanych czy dobrze podpitych kibiców. To chyba również powinno być poddane analizie. Jakiś zapis w regulaminie o możliwości kontroli alkomatem na okoliczność trzeźwości. Powyżej ustalonego limitu, kibic nie zostanie wpuszczony na stadion. Po zawodach ten obiekt wygląda niemal jak chlew. Jak już nie raz widziałem, można bez trudu wnieść na stadion race świetlne, petardy czy jak w sobotę, także ( chyba ) gaz, którym potraktowano kibiców gości. Na meczach reprezentacji to nie powinno się zdarzyć. Cieszy widok bardzo wielu kobiet i mnóstwo dzieciaków. Już o tym mówiłem ale powtórzę. Te najmniejsze powinny być zaopatrzone w słuchawki bądź jakieś inne wkładki do uszu. Poziom hałasu jest tak ogromny, że naprawdę można własnemu dziecku wyrządzić wielką krzywdę. Przy okazji takich meczów zbyt dużo miejsca poświęca się celebrytom. Mecz to mecz a nie konkurs piękności czy popularności. To tyle tak na gorąco. Będąc w stolicy naturalnie trzeba poświęcić trochę czasu na zwiedzanie. Tam niemal na każdym kroku coś się dzieje. Tu zawody piłkarskie, tam triathlon, obok piknik a po drugiej stronie jakiś wiec czy manifestacja. Do tego wszystkiego piękna pogoda.

Na naszym podwórku zapadły pierwsze rozstrzygnięcia w „B”-klasach. Jedni już świętują inni szykują się do baraży. Za tydzień wszystko kończymy. W lipcu ze dwa tygodnie urlopu i szykujemy się do kolejnego sezonu. Ze względu na rozwalenie struktur TOZPN, będzie to całkiem inny sezon. Przepisy gry w piłkę nożną ( chyba ) nie zostaną zmienione.

Tak na marginesie. Znowu rozbawił mnie felieton mojego ulubionego pisarza, który podnosi temat ustawki w meczu Lubin – Gdynia. Fajnie, że jest taki ktoś. Sprawą musi się natychmiast zająć PZPN, Ekstraklasa SA, UEFA, FIFA, Sądy. Trzeba walić  w bębny dzień i noc. Hydrze odrasta łeb. Jednak nie bił w tarabany gdy ta hydra szalała po małopolskich boiskach. Wykazało to śledztwo prowadzone przez PZPN a Sąd orzekł wysokie kary, niestety tylko dla zawodników jednego klubu     ( w ustawkach brało udział kilkanaście klubów ). Jeszcze do dziś brzmią mi w uszach bezczelne słowa laureata złotego pióra wypowiedziane w Tarnowie przy okazji Zjazdu Wyborczego TOZPN. Leciało to mniej więcej tak „trzeba ich zrozumieć ( tych handlarzy meczami, znaczy się ). Przecież oni mieli nie wypłacane stypendia i premie a jeść i ubierać się trzeba. Oni mają przecież dzieci i rodziny, które muszą utrzymać itd”. Wprawiło to w zdumienie niemal setkę uczestników. Jeszcze dzisiaj, czasami do tego wracamy. Dlaczego należy potępiać Zagłębie, a Wisłę Kraków, Wisłę Płock czy Cracovię, które na własnych śmieciach przegrały, bo mentalnie były na wakacjach już nie? Zawodnicy z Lubina i Gdyni pewnie też byli głodni? To tyle w temacie, bo do tego  wybitnego znawcy etyki i lidera w zwalczaniu wszelkiej patologi i tak nic nie dotrze.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz