piątek, 25 listopada 2016

Zwiedzaj z Henrykiem

Nie samym imprezowaniem człowiek żyje, więc musiałem gdzieś te kalorie spożytkować. Gdzie to zrobić jak nie w Pieninach? Wejście na Trzy Korony to taka w sam raz wycieczka na obecne moje możliwości. Trasę pokonałem w dobrym tempie, bez żadnych problemów. Wędrując można delektować się pięknym krajobrazem, to również doskonały czas na przemyślenia i zrobienie sobie najbliższych planów.
Dodatkowym bardzo ważnym był fakt, że na szlaku spotkałem kilku turystów. Zupełnie inaczej niż w sezonie gdzie na popularnych szlakach trzeba używać niemal łokci. To bez sensu. Na drugi dzień, gdy szedłem Wąwozem Homole niemal pod Wysoką nie spotkałem żywej duszy. Powiem szczerze,  miałem lekkie obawy. Może nie tyle z powodu spotkania z jakimś misiem, ale bardzo błotnistego i śliskiego szlaku. O nieszczęście nie trudno. Jednak moje buty znakomicie się sprawdziły w tych trudnych warunkach. Wyśmienita pogoda, przepiękne widoki. No może tylko ten halny zbyt mocny. Czego chcieć więcej. Wracając zahaczyłem jeszcze o Gródek nad Dunajcem i naturalnie Tuchów, a tak właściwie o Bazylikę, aby podziękować za wspaniały, owocny i szczęśliwie spędzony weekend.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz