czwartek, 20 kwietnia 2023

Z domowych pieleszy...

Najwyraźniej niezbyt dobrze wiedzie się Wolani Wola Rzędzińska w II rundzie rozgrywek sezonu 2022/23. Ledwo zdobyte 4 punkty w 4 spotkaniach to raczej kiepski bilans, gdy dołożymy do tego porażkę w rozgrywkach PP z zespołem Niecieczy to wygląda to jeszcze gorzej. Szkoda tej porażki w meczu o Puchar Polski, bo wygrany zespół ma otwartą autostradę do samego finału, gdzie najpewniej czekać będzie zespół Wieczystej Kraków. Nie piszę tego z obawy o spadek drużyny z Woli Rzędzińskiej, bo to raczej nie wydaje się możliwe, ale te braki punktowe na pewno irytują zwłaszcza samych zawodników i trenera. Jak spojrzeć na tabele V ligi, to można się lekko przerazić, ale tak naprawdę było to chyba do przewidzenia. Klubom z naszego regionu nie wiedzie zbyt dobrze i co gorsze, na szybką poprawę raczej nie ma co liczyć.


Sporo się u mnie działo w ostatnim czasie, bo miałem spotkanie rodzinne w samym Zakopanem. Udało się przy tym trochę także pochodzić po górkach, popluskać w basenie czy pooddychać w hotelowej tężni solankowej. Najbardziej zszokował mnie dojazd do samego Zakopanego, bo 2 godziny, 15 minut zrobiło wrażenie ale jechałem w dobrym momencie. Niestety korek aut wyjeżdżających z Zakopanego również zrobił spore wrażenie. Nie byłem w Zakopanem już od dawna i gdyby nie spotkanie rodzinne też by mnie tam nie było, bo jest tam według mnie brzydko. Tam się niemal nic nie zmienia od dekad, no może poza coraz wyższymi cenami. Nijak się to ma do Pienin czy Bieszczad, ale to według uznania. 
 
Po kilku dniach spędzonych w stolicy Polskich Tatr, jeszcze kilka dni urlopu i krótkie wypady z zięciem Arturem do pobliskich Ciężkowic czy Stróż. Pokazałem Arturowi Skamieniałe Miasto a sam przy okazji po raz pierwszy mogłem zobaczyć dzieło mojego byłego Szefa, Burmistrza Ciężkowic ŚP. Zbigniewa Jurkiewicza, czyli Park Zdrojowy. Nie miałem pojęcia, że to taki spory, pięknie zagospodarowany teren. Popijając kawę dowiedziałem się od miłej Pani, że w sezonie Park odwiedza duża ilość mieszkańców i turystów. Z tego co mogłem zobaczyć, chyba jest jeszcze coś nie coś do zrobienia, aby to jeszcze lepiej funkcjonowało.


Często wracając z Pienin i jadąc przez Stróże miałem ochotę zajechać do Sądeckiego Bartnika, ale zawsze jakoś brakowało czasu. Tym razem będąc w pobliżu wykorzystałem okazję i tam zajechałem. Bardzo dobrze, bo tam jest naprawdę ładnie. Zachęcam do odwiedzenia tego miejsca zwłaszcza rodziny z dziećmi. Jest, gdzie pobiegać, są zwierzęta, jest ścieżka dydaktyczna prezentująca powstawanie miodu no i sklep z gotowymi wyrobami w całkiem dobrej cenie. 
 
Niestety, ale już po Zakopanem zacząłem odczuwać pewne symptomy przeziębienia no i rozłożyło mnie na dobre. Tak to już jest, gdy amator zaraz po zimie wyrywa się na małe nawet górki, gdy wzmacnia się góralską herbatką, bez należytego przygotowania, bo jak mawiał klasyk „bo pić to trzeba umić”. Uwięziony w łóżku straciłem możliwość udania się na jakikolwiek mecz i tak będzie jeszcze w tym weekendzie, ale wpisuje się to niejako w to moje powolne wygaszanie przygody z cyklicznymi i licznymi wpisami na blogu. Niemal wszystko pilnie śledzę na stronach internetowych.



2 komentarze:

  1. who is who na tych rodzinnych zdjęciach . Może znam , może chciałby pozdrowić ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozdrowić można nawet nieznajomych, to nie zaszkodzi a tak na serio, to moi zięciowie Artur, Michał, może Sebastian, moja córcia Amelia no i ja (drugi od lewej...). Pozdrawiam. Henryk Ś.

    OdpowiedzUsuń