wtorek, 3 grudnia 2019

Weekend we Lwowie


Jak już wspomniałem ostatni weekend spędziłem we Lwowie. Byłem tam towarzysko z ekipą Oldboys TAP Tarnów, którzy niemal co roku biorą udział w turniejach organizowanych przez Pogoń Lwów z okazji odzyskania przez Polskę Niepodległości. Tym razem były to rozgrywki upamiętniające 115 Rocznicę powstania Klubu Sportowego Pogoń Lwów. To piękna karta i ogromna historia polskiej piłki nożnej. Przybliżanie jej byłoby nie stosowne. Cztery zespoły (jeden dobry zespół z Przemyśla niestety nie przyjechał) rozegrały mecz każdy z każdym. Dwa zespoły z Polski (Tarnów oraz Zielona Góra) i dwa zespoły z Lwowa. Poprzednim razem zawody wygrali zawodnicy Pogoni Lwów, ale tym razem musieli uznać wyższość swoich kolegów reprezentujących wyśmienitą restaurację Lwowska Premiera. Ciekawym jest fakt, że to właśnie ekipa z Tarnowa wygrała mecz z późniejszym triumfatorem.


Niestety zawalili pierwszy mecz i już niejako pozbawili się szans na końcowy sukces a ten był naprawdę na wyciągnięcie ręki. Fakt pozostanie faktem, że nasi zawodnicy przystąpili do zawodów nieco zmęczeni i chyba niedospani, ale będąc we Lwowie trudno się temu dziwić. Tam naprawdę szkoda każdej minuty spędzając ją nie w terenie. Turniej oraz sam pobyt jak zwykle znakomicie przygotowany głównie za sprawą Prezesa Pogoni Lwów Marka Horbań oraz Trenera Czesława Slava. Bez wątpienia należą im się słowa uznania i podziękowania za tak piękne przyjęcie. Ja nie będąc zawodnikiem miałem więcej czasu na zwiedzanie miasta a dokładniej wielu kafejek, których jest tam całe mnóstwo. Można powiedzieć, że jedna piękniejsza od drugiej a wszystkie niepowtarzalne. Jedzonko w ormiańskiej restauracji, kawa w kopalni kawy i piwo w kawiarni Kumpel. Uczta dla podniebienia i oczu. Co najważniejsze wszystko to w znakomitym towarzystwie. Mam nadzieję, że jeszcze to powtórzymy. 

Na koniec obowiązkowa wizyta na Cmentarzu Łyczakowskim oraz Orląt Lwowskich, złożenie kwiatów i zapalenie znicza. Wracając wstąpiliśmy jeszcze na krótką wizytę na grób Mari Konopnickiej. O dziwo nieopodal znajduje się mogiła Ludwika Kuchara, którą wskazał nam kolega Czesiu. Ludwik Kuchar, to współzałożyciel i sponsor Pogoni Lwów a także ojciec Wacława Kuchara wielokrotnego reprezentanta Polski, trenera i działacza. Gdy poczytać więcej można zobaczyć jak wybitna była to postać. Wspominam o tym, bo gdy spoglądam na mogiłę ŚP Ludwika Kuchara to ogarnia mnie smutek. Środowisko piłkarskie nie powinno zapominać o takich ludziach. Myślę, że w porozumieniu z działaczami Pogoni Lwów i przy wsparciu naszego środowiska sportowego powinniśmy doprowadzić ten grób do pierwotnego stanu a być może nadać mu nowy blask.
    
O dziwo bardzo szybko udało się nam przekroczyć granicę w drodze powrotnej (godzina 15 minut), ten kto jeździ na Ukrainę doskonale wie, że jest to znakomity wynik i będzie raczej trudny do pobicia. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie znakomity kierowca i przewodnik Artur z Firmy Ogiela. Lwów bardzo powoli, ale jednak się zmienia, jednak do świetności Krakowa czy Wrocławia brakuje mu bardzo dużo. Brakuje mu dziesięcioleci i jeszcze więcej pieniędzy. Tam nie wystarczą miliony. Tam trzeba miliardy euro. Odnowić tyle tak pięknych i wspaniałych budowli, ulic, szkół. Wybudować hale sportowe, boiska. Wymieć całkowicie mocno zdewaluowany tabor kolejowy, autobusowy, tramwajowy. Bez wątpienia sami nie są w stanie tego dokonać.    























































































      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz