poniedziałek, 30 stycznia 2017

Do roboty chłopie!

Minęły święta, mamy Nowy Rok. Czas wziąć się do roboty. Wielu z nas na pewno „wzbogaciło” się o kilka kilogramów, których należy się czym prędzej pozbyć. Słuchaliśmy tysiące życzeń od rodziny, znajomych i przyjaciół. We wszystkich przewijały się życzenia zdrowia, radości czy miłości. Były spacery, wycieczki, wypady. Była „Pasterka”, modlitwa i kolędy. Tylko co z tego wszystkiego zostanie na dłużej?
Obawiam się, że nie za wiele. Przykładem tego niech będzie choćby postępowanie naszych polityków. Ludzi, którzy są naszymi reprezentantami, dla których na pierwszym miejscu powinno być dobro naszej Ojczyzny i służba drugiemu człowiekowi. Jak to realizują? Zamiast stać na straży prawa, sami to prawo depczą. Poniżają się nawzajem i opluwają. Jakaś walka o trybunał, o fotel marszałka, o wolne media czy inne pierdoły. To wszystko tak naprawdę normalnego człowieka zupełnie nie obchodzi. Mnie to nie obchodzi. Muszę myśleć o pracy, rodzinie, opale na zimę, niezbędnych remontach domu czyli wiązaniu końca z końcem a nie łażeniu po ulicach i wykrzykiwaniu jakichś idiotycznych haseł.

Niestety, ale wiele winy jest po stronie dziennikarzy. W Polsce jest to tym bardziej widoczne bo, większość mediów jest w zagranicznych rękach. Proszę mi nawet nie próbować wmówić, że to nie ma żadnego znaczenia. Wystarczy obejrzeć wiadomości w TVP, TVN, czy Polsacie. Tę samą sytuację każda prezentuje diametralnie odmiennie. Każdy ma prawo do swojego zdania, tylko niech nie chrzanią o apolityczności i bezstronności dziennikarskiej. Przykład, bardzo proszę. Jakiś gnojek kładzie się na ulicy, niby trafiony petardą czy bombą i poszło w świat. W Polsce jest wojna domowa. Pan Kaczyński to Hitler. Jeszcze wszystko podsyci Tusk, Petru czy Wałęsa. Podłapie to Der Spiegel. Zwycięstwo. Czyje? Ponoć wszystkim chodzi o Polskę. Praca dziennikarzy jest bardzo ważna i potrzebna, ale muszą pamiętać, że dysponują bronią wcale nie słabszą od tej atomowej. Słowa skuteczniej zabijają od niejednej najnowocześniejszej broni. Poprzez swoją pracę mogą uczynić tyle dobra co i zła. Janusz Korczak mówił „Sztuką jest pięknie mówić, pięknie pisać, ale największą sztuką, jest pięknie żyć”. 

Rozmawiając z wieloma znajomymi na tematy polityczne niestety da się wyczuć ogromny dystans, obawy, może nawet strach. Trzeba to uczciwie przyznać, ludzie się siebie nawzajem obawiają. Przerażające. Co ciekawe, to ci z opcji polskiej opozycji obarczają za ten stan tylko i wyłącznie PiS. Czy można się z tym zgodzić? Absolutnie nie. Bardzo łatwo przychodzi im oskarżanie Pana Kaczyńskiego, Macierewicza, Pana Prezydenta, ba, Boga samego. Panowie Tusk, Rzepliński, Schetyna, Komorowski czy Petru są wspaniali i uczciwi. Ja gdy widzę zachowanie Pani Muchy, Niesiołowskiego czy Nitrasa ogarnia mnie smutek i rozpacz. Dla wielu moich znajomych to zachowanie zupełnie naturalne. Nie widzą w tym nic złego. Taki punkt widzenia także poraża. Podobno opozycja to „polska elita”. Tak zachowuje się ta ponoć lepsza część społeczeństwa? Boże, chroń! Jednak najgorsze jest to, że oni powielają oceny i opinie zamieszczane w tym antypolskim szmatławcu „wyborczej” lub przekazywane przez TVN. Największy wróg to oczywiście PiS i Radio Maryja z dyrektorem Rydzykiem na czele. Płytkie i prostackie oceny rzeczywistości w jakiej żyją. Tylko na podstawie tego jednego przykładu widać jak głębokie są podziały w naszym społeczeństwie i nie zanosi się na szybkie zmiany. Z uporem maniaka będę ciągle powtarzał. Wybory, urna, głos. Nie, krzyki, prowokacje, blokady, demonstracje. 

Nie ukrywam. Zawiodłem się trochę na Rządzie. Liczyłem, że ktoś, kto będzie publicznie nawoływał do obalenia Rządu, do wojny domowej, do wypowiedzenia posłuszeństwa przez Policję czy Wojsko, spotka się tego samego dnia z zarzutami prokuratorskimi. "Prawo, choćby najświętsze, prawem być przestaje, jeżeli się dla Ojczyzny szkodliwe staje". To niestety ta dzisiejsza wolność, którą jest na przykład demokracja. Każdy z nas czuje się panem świata. Podczas kampanii wyborczych to już jesteśmy najważniejsi. To tylko i wyłącznie urojenia. Nadal inni za nas myślą i podejmują decyzje. Dla większości z nas na pierwszym miejscu są pieniądze, które są stawiane nawet przed myśleniem. Obecny człowiek jest omamiony chęcią posiadania. To już staje się obłędem. Wielu, zbyt wielu jest zagubionych, coraz gorzej się czujemy i co najgorsze, nie bardzo umiemy sobie z tym poradzić. Już wielokrotnie o tym pisałem, że niestety w coraz gorszej kondycji jest nasza duchowość. Do czego to wszystko doprowadzi? Ilu z nas poprosiłoby dzisiaj Pana Boga o mądrość, jak uczynił to Salomon?

W minioną sobotę nadarzyła się okazja aby tę moją duchowość nieco poprawić. Udałem się do Krakowa na ingres nowego metropolity krakowskiego. Przed jedenastą oznajmił ten fakt dzwon Zygmunt, bowiem Katedra na Wawelu była świadkiem tej uroczystości. Przybyło mnóstwo gości z Parą Prezydencką i Panią Premier na czele. Piękna i ważna dla krakowskiego kościoła ceremonia w trakcie której padło wiele znaczących słów. Odniosłem wrażenie, że krakowianie jakoś nie zbyt specjalnie przyłożyli się do pożegnania starego i powitania nowego pasterza. Gdy pomyślnie przeszedłem weryfikację służb ochrony, pomyślałem, gdzie znajdę jakieś miejsce aby chociaż cokolwiek widzieć na telebimie. Gdy już znalazłem się przed katedrą, okazało się, że jest tam tylko niewielka grupa wiernych. Tak sobie teraz myślę, że gdyby taka uroczystość odbyła się w Tarnowie czy Nowym Sączu, plac wawelski byłby wypełniony po same brzegi. Zauważyłem jeszcze jedną rzecz. Kilkadziesiąt limuzyn przez cały czas ( jestem tego niemal pewny ) trwania uroczystości miała włączone silniki. To pewnie w ramach ogólnopolskiej  walki ze smogiem. Problemem było umieścić kierowców, niektórych ochroniarzy, dziennikarzy czy obsługę w jakimś ciepłym pomieszczeniu?    

Na koniec. Dopadło i mnie choróbsko, więc musiałem trochę odleżeć. Już jest lepiej, więc czas na wizyty w Halach Sportowych i na boiskach.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz