Jak już wspomniałem ostatni
weekend spędziłem we Lwowie. Byłem tam towarzysko z ekipą Oldboys TAP Tarnów,
którzy niemal co roku biorą udział w turniejach organizowanych przez Pogoń Lwów
z okazji odzyskania przez Polskę Niepodległości. Tym razem były to rozgrywki
upamiętniające 115 Rocznicę powstania Klubu Sportowego Pogoń Lwów. To piękna
karta i ogromna historia polskiej piłki nożnej. Przybliżanie jej byłoby nie
stosowne. Cztery zespoły (jeden dobry zespół z Przemyśla niestety nie przyjechał) rozegrały mecz każdy z
każdym. Dwa zespoły z Polski (Tarnów oraz Zielona Góra) i dwa zespoły z Lwowa.
Poprzednim razem zawody wygrali zawodnicy Pogoni Lwów, ale tym razem musieli
uznać wyższość swoich kolegów reprezentujących wyśmienitą restaurację Lwowska Premiera. Ciekawym jest fakt, że to właśnie ekipa z Tarnowa wygrała
mecz z późniejszym triumfatorem.
Niestety zawalili pierwszy mecz i
już niejako pozbawili się szans na końcowy sukces a ten był naprawdę na
wyciągnięcie ręki. Fakt pozostanie faktem, że nasi zawodnicy przystąpili do
zawodów nieco zmęczeni i chyba niedospani, ale będąc we Lwowie trudno się temu
dziwić. Tam naprawdę szkoda każdej minuty spędzając ją nie w terenie. Turniej
oraz sam pobyt jak zwykle znakomicie przygotowany głównie za sprawą Prezesa
Pogoni Lwów Marka Horbań oraz Trenera Czesława Slava. Bez wątpienia należą im
się słowa uznania i podziękowania za tak piękne przyjęcie. Ja nie będąc
zawodnikiem miałem więcej czasu na zwiedzanie miasta a dokładniej wielu
kafejek, których jest tam całe mnóstwo. Można powiedzieć, że jedna piękniejsza
od drugiej a wszystkie niepowtarzalne. Jedzonko w ormiańskiej restauracji, kawa
w kopalni kawy i piwo w kawiarni Kumpel. Uczta dla podniebienia i oczu. Co
najważniejsze wszystko to w znakomitym towarzystwie. Mam nadzieję, że jeszcze
to powtórzymy.
Na koniec obowiązkowa wizyta na
Cmentarzu Łyczakowskim oraz Orląt Lwowskich, złożenie kwiatów i zapalenie znicza.
Wracając wstąpiliśmy jeszcze na krótką wizytę na grób Mari Konopnickiej. O
dziwo nieopodal znajduje się mogiła Ludwika Kuchara, którą wskazał nam kolega
Czesiu. Ludwik Kuchar, to współzałożyciel i sponsor Pogoni Lwów a także ojciec
Wacława Kuchara wielokrotnego reprezentanta Polski, trenera i działacza. Gdy
poczytać więcej można zobaczyć jak wybitna była to postać. Wspominam o tym, bo
gdy spoglądam na mogiłę ŚP Ludwika Kuchara
to ogarnia mnie smutek. Środowisko piłkarskie nie powinno zapominać o takich
ludziach. Myślę, że w porozumieniu z działaczami Pogoni Lwów i przy wsparciu
naszego środowiska sportowego powinniśmy doprowadzić ten grób do pierwotnego
stanu a być może nadać mu nowy blask.
O dziwo bardzo szybko udało się
nam przekroczyć granicę w drodze powrotnej (godzina 15 minut), ten kto jeździ
na Ukrainę doskonale wie, że jest to znakomity wynik i będzie raczej trudny do
pobicia. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie znakomity kierowca i przewodnik Artur z Firmy Ogiela. Lwów bardzo powoli, ale jednak się zmienia, jednak do świetności
Krakowa czy Wrocławia brakuje mu bardzo dużo. Brakuje mu dziesięcioleci i
jeszcze więcej pieniędzy. Tam nie wystarczą miliony. Tam trzeba miliardy euro.
Odnowić tyle tak pięknych i wspaniałych budowli, ulic, szkół. Wybudować hale
sportowe, boiska. Wymieć całkowicie mocno zdewaluowany tabor kolejowy,
autobusowy, tramwajowy. Bez wątpienia sami nie są w stanie tego dokonać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz