Kolejna piękna niedziela przed
nami. Po Mszy Świętej i spełnieniu obywatelskiego obowiązku oddając głos w
wyborach parlamentarnych można było z czystym sumieniem udać się na zawody
sportowe. Takie w bardzo sprzyjającym terminie odbywają się w Śmignie, więc tam
pojechałem. Dwie godziny spędzone na świeżym powietrzu w dobrym towarzystwie i
na dobrym meczu znakomicie zaostrzają apetyt przed niedzielnym obiadem. Nie
będę ukrywał, że bardziej interesował mnie zespół przyjezdny Dunajec
Mikołajowice. To przez wiele lat czołowy zespół Okręgówki a tym razem coś tam
nie funkcjonuje należycie i zespół pląta się w ogonie „A” - klasowej tabeli.
Gospodarze walczą o powrót do wyższej klasy i jak na razie nie tracą kontaktu z
czołówką. Jak było dzisiaj?
Gospodarze nadal pozostali w czołówce a goście
chyba pogłębili kryzys. Był to niestety kolejny mecz, w którym panował chaos,
krzyki, przekleństwa, wzajemne pretensje tak do siebie jak i sędziego. Kończyło
się to wszystko zwykle żółtymi kartonikami i dotyczyło głównie zawodników z
Mikołajowic. Gdyby te wszystkie żale i pretensje wyrażane z taką mocą przełożyć
na grę od razu byłoby lepiej. Wystarczyło pograć w piłkę przez 10 minut a
zakończyło się to strzeleniem gola i okazjami do zdobycia kolejnych, ale 10
minut to zdecydowanie za mało, aby wygrać mecz na trudnym terenie. Niestety,
ale muszę z pełną odpowiedzialnością napisać, że arbiter tego spotkania nie
miał dzisiaj dobrego dnia. Nie będę wytykał błędów, bo było ich naprawdę sporo.
Skwituję to tak. To dobry sędzia i jestem przekonany, że nie chciałby obejrzeć
tego meczu na wideo a raczej jak najszybciej o nim zapomnieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz