Przed nami kolejne wybory a że
każde są ważne, więc trzeba bardzo mądrze i rozsądnie do nich podejść. Nie
można oddać swojego głosu nie mając dosyć dużego stopnia prawdopodobieństwa, że
ten głos nie będzie głosem straconym. To wybory lokalne. Znamy wielu kandydatów,
wiemy, kim są, jakie mają poglądy, doświadczenie, osiągnięcia, więc wybór
powinien być bardziej oczywisty. Możemy a nawet mamy obowiązek później ich z
tego rządzenia rozliczać. Przejechałem ostatnio wiele miejscowości w
Bieszczadach i to, co rzuciło mi się w oczy to niemal brak plakatów wyborczych.
Zapamiętałem cztery może pięć. Tyle to ja mam zaraz po wyjściu z domu. W Woli
Rzędzińskiej jest ich dziesiątki jak nie setki. Co z tego wynika? Ano chyba
tylko to, że tutaj jest dużo większe bogactwo i co za tym idzie marnotrawstwo.
Mam już swoje lata, ale chyba tak do końca nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że
tak wielu ludzi ciągnie do każdej niemal władzy. Co ciekawe, to fakt, że jak
już ktoś raz spróbował, to sam nie odpuści i jest w stanie wydać mnóstwo
pieniędzy, aby znowu zostać wybranym. Obecnie, te mowy o pracy społecznej raczej należy włożyć między bajki. Nie myślałem, że to może być całkiem
dochodowy interes, a taki chyba właśnie dla wielu jest stąd to parcie na
radnych gminnych, powiatowych czy wojewódzkich.
Nie jestem przekonany do tego typu rozwiązań. Co z tego, że wybierzemy
dobrego Wójta, Burmistrza czy Prezydenta jak większość Rady Gminy czy Miasta
będzie w opozycji. Gdy na domiar złego, taki Prezydent miasta będzie w opozycji
do Rządu, to, co dobrego może z tego wyniknąć dla mieszkańców?
Wracając do
plakatów. Niektóre hasła są „interesujące”, jak chociażby „Samorządy bez
polityki”. Dobre sobie. Inni idą do wyborów z hasłem „Idziemy im patrzeć na
ręce”. Śmiać się czy płakać. Może tak najpierw popatrzcie na swoje ręce. Może
są upaćkane aż po same łokcie. Do wyborów się idzie (powinno) z programem i
chęcią służby. Nawet PO, Nowoczesna czy PSL mają swój program: „odsunąć PiS od
władzy”. Przepraszam, "szarańczę". Dla nich to dobry i jedyny plan. Jest jeszcze szansa na powrót do
koryta i odkręcenie tego „całego zła”, jakie wyrządziła koalicja obecnie
rządząca. Ma wrócić ekipa, która mówi, że „Polska to kupa kamieni czy jak można
żyć za 6 tysięcy”. Po co ludziom 500+, mieszkanie plus, darmowe leki dla
seniorów, Polskie banki, stocznie, drogi, lasy i rzeki. Wróci Jan Wincenty i
powie, że „pieniędzy na to niema i nie będzie”. Dorzucą nam jeszcze na początek
kilkadziesiąt tysięcy uchodźców, bo to się spodoba jakiemuś lumpowi z UE,
paradę równości w każdej gminie, bo to też jest trendy.
Mimo wszystko wierzę w
mądrość większości Polaków i właściwy wybór. Mój entuzjazm i wiarę studzi widok tego, co dzieje się w Warszawie, Gdańsku czy Łodzi. Działacze sportowi mają kolejną okazję i szansę na wywalczenie dla
swoich klubów minimum gwarancji na przyzwoite finansowanie jak i na poprawienie
infrastruktury w swoich klubach. Trzeba tylko mieć świadomość, że są tacy,
którzy mają w swoim programie „obiecam wam wszystko, co tylko chcecie”. Nie brakuje i obłudników, którzy mówią na kogo należy oddać swój głos aby otrzymać dla klubu więcej pieniędzy, by później słać donosy o pozbawienie ich tych środków. Tak
sobie myślę, że w każdym urzędzie powinny stać taczki (tak ku przestrodze) a
wyborcy powinni wreszcie zacząć rozliczać tych, którym powierzyli los swoich
dzieci, rodzin, wiosek i miast. Jak dużo jest jeszcze do zrobienia widać na przykładzie
wielu miast, w których ich włodarze stoją ponad prawem. Powiem więcej. Śmieją
się wyborcom w twarz. Uczciwy człowiek na kogoś takiego głosu nie odda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz