Po górach i dolinach nadszedł czas na polskie Morze Bałtyckie.
Przez tydzień gościłem w ośrodku wypoczynkowym POLAM w Stegnie. To ładnie
położony ośrodek w sosnowym lesie niemal przy pięknej i szerokiej plaży.
Niemal, bo do plaży dochodzi się spacerkiem w 10 minut a na dodatek idzie się
szeroką aleją przez las. Gdy się z niego wychodzi widok zapiera dech w piersiach.
Widać tylko morze i morze. Naturalnie gdzieś w oddali płynące statki, co
jeszcze bardziej zachwyca. Po ostatnich dość intensywnych wędrówkach po
Pieninach i Bieszczadach bardzo przydało się te kilka dni na moczenie nóg i nie
tylko. Moja natura niestety nie pozwala mi na bezczynne leżenie plackiem gdzieś
na piasku, więc i tutaj zaliczyłem kilka ciekawych wędrówek brzegiem morza i
nie tylko. Na początku trochę relaksu nad wodą i zaprzyjaźnienia się z okolicą,
aby po krótkim odpoczynku ruszyć gdzieś w drogę. Zaopatrzony w rower mogłem wystartować w teren.
Pierwszym celem była Krynica Morska oraz sprawdzenie
na jakim etapie znajduje się przekop mierzei wiślanej, czyli połączenia drogą
morską zalewu wiślanego z zatoką gdańską w obrębie terytorium Polski. Jak to
zwykle w naszym pięknym kraju bywa, dla jednych to projekt bardzo ważny a dla
innych zupełnie zbędny. Ja należę do tej pierwszej opcji. To bez wątpienia skrócenie
i uproszczenie morskiego szlaku na Bałtyk. Widzę w tym więcej zalet niż wad i
tego się trzymam. Dla tych, którzy uważają, że to zbyt droga inwestycja mogę
tylko powiedzieć, że na pewno dla wielu cwaniaków lepiej byłoby, aby te
pieniądze znalazły się na ich kontach w jakimś raju podatkowym. Dla mnie ważne
jest tylko to, aby to było zrobione profesjonalnie bez przeróbek po kilku
latach. Za przykład niech posłużą nasze najdroższe na świecie autostrady czy
mosty które po kilku latach użytkowania są remontowane.
Z tego co mogłem
zaobserwować prace idą pełną parą i wygląda to całkiem nieźle. Dodatkową
korzyścią i atrakcją z tego będzie kolejna czy nawet dwie nowe wyspy na morzu. Ze
Stegny do Krynicy Morskiej to około 25 kilometrów. Do przekopu trasa biegnie przez
las, ale dalsze kilometry to już jazda nad samym brzegiem morza niemal w
zupełnej ciszy poza szumem fal, które na mnie działają bardzo uspokajająco.
Wtedy chyba nawet żaden piłkarski baron nie byłby mnie w stanie wyprowadzić z
równowagi. Wylot szlaku rowerowego B 10 w Krynicy Morskiej znajduje się
dokładnie na wysokości punktu widokowego (wielbłądzi garb). Te 25 kilometrów
wcale do łatwych nie należy. Zmęczenie było podobne do tego na Haliczu czy
Rawce z tą tylko różnicą, że tutaj można było się schłodzić w Bałtyku. Z tego
co mogłem zauważyć Krynica Morska dosyć intensywnie się rozwija. Powstaje
mnóstwo pięknych i nowoczesnych hoteli a ścieżki rowerowe to już najwyższa
półka.
Kolejny dzień i kolejny szlak. Tym razem w kierunku
przeciwnym do tego na przekop mierzei wiślanej czy Krynicy Morskiej a
konkretnie do Mikoszewa i znajdującej się tam Mewiej Łachy. To rezerwat
gniazdowania ptactwa wodnego utworzony na powierzchni 131 hektarów przy ujściu
Wisły do morza. Muszę szczerze powiedzieć, że tylu ptaków jednocześnie jeszcze
nie widziałem, ale z tego co usłyszałem było ich bardzo mało. W drodze
powrotnej udało mi się zaobserwować w Wiśle fokę co podobno do łatwych i
częstych widoków nie należy, ale mnie się akurat udało. Podobno jest ich sporo
i są wielką zmorą rybaków.
Już wielokrotnie przymierzałem się do zwiedzenia
największego Krzyżackiego Zamku w Malborku i w końcu udało się to zrealizować. Malbork
oddalony jest od Stegny zaledwie 40 kilometrów więc byłoby grzechem nie
wykorzystać tego faktu. Poświęciłem na to jeden dzień i powiem szczerze, był to
strzał w 10. Imponująca budowla, która robi ogromne wrażenie. Na 20 hektarach
stoi największy na świecie gotycki zamek, który jest podobno także największą
budowlą ceglaną. Rzeczywiście, gdzie nie spojrzeć wszędzie cegła i cegła. Doskonała
również na polową wędzarnię z grillem i co ważne jest jej tutaj całe mnóstwo
(to tak na marginesie). Widać również wiele prac budowlanych, bo jak wiadomo
zamek został bardzo mocno zniszczony podczas II wojny światowej. Najważniejsze,
że prace trwają i niech trwają jak najdłużej, bo warto doprowadzić to dzieło do
końca. Piękne położenie całego kompleksu. O zamku napisano już tak wiele, że ja
tylko ograniczę się do zaprezentowania kilku fotek. Niestety (dla mnie) zamkowe
wnętrza udostępnione zostały zwiedzającym od następnego dnia.
Dwie godziny spędziłem w Elblągu, więc i to miasto
trochę zwiedziłem. Bardzo ładne centrum z piękną Katedrą oraz elbląski kanał.
Do tego pyszne lody i kawa. Gdy zapytałem mieszkańca Elbląga co by tu jeszcze
ciekawego zobaczyć, powiedział, że praktycznie to co najładniejsze to już
zobaczyłem a samo miasto ciągle się odbudowuje po całkowitym zniszczeniu.
Jeszcze przed wyjazdem zrobiłem sobie kolejną rowerową
wycieczkę nad niemal dziewicze tereny ujścia Wisły Królewieckiej do Zalewu
Wiślanego. Niezwykle malownicze tereny.
Najważniejszym punktem tego wyjazdu było morze, plaża
i z tego właśnie korzystałem najczęściej. Miałem spore obawy, bo nie lubię
zimnej wody, ale to co mnie spotkało przeszło najśmielsze oczekiwania. Proszę
mi wierzyć na słowo. Po krótkim pobycie w wodzie miało się wrażanie, że ta woda
jest podgrzewana. Gdy się już w niej było nie chciało się z niej wychodzić a do
tego te fale. Niektóre bardzo mocne i niejedna powaliła mnie z nóg (co za moc?)
Uważam, że plaże w Stegnie są bardzo bezpieczne, bo wchodząc do morza czuje się
grunt pod nogami przez dziesiątki metrów a do tego jest szansa, że temperatura
wody będzie wyższa od tej choćby w Kołobrzegu. Spędziłem w tej ciepłej wodzie
wiele, wiele godzin.
Te wspaniałe siedem dni szybko minęły, Były bardzo
intensywne, ale niezwykle pouczające a co najważniejsze przy znakomitej
pogodzie. Sześć pełnych dni bez deszczu i przy dosyć wysokiej temperaturze. Na
nieszczęście dla pozostających nad morzem w dniu mojego wyjazdu mocno się
rozpadało. Aby nie było tak różowo to teraz trochę dziegciu. Niestety dojścia
do plaży oraz same plaże są mocno zanieczyszczone. Tu butelka, tam paczka po
papierosach, opakowanie po lodach, chipsach itd. Na plaży całe mnóstwo petów, zakrętek
na butelki, puszki i nawet bielizna. O setek piesków tylko wspomnę. Dlatego nie
zamierzam wylegiwać się na piasku, który jest tak zabrudzony i obszczany. Wnioski
pozostawiam.
Jak widzę pełną parą ruszyły mecze kontrolne, wiec pewnie wkrótce gdzieś się pojawię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz