Piłka i piłka. Nie zapomniałem
jednak o innej pasji, górach. Tym razem to kilkudniowy wypad w ukochane
Pieniny. Wyczekałem piękną pogodę i fru. Pierwszego dnia szybkie wyjście na
Trzy Korony, zejście do Sromowców Niżnych i spływ Dunajcem do Szczawnicy. Trochę
wstyd się przyznać, ale był to mój pierwszy raz. Warto było. Piękna trasa,
jeszcze piękniejsze widoki. Każdy musi tego doświadczyć przynajmniej raz. Drugi
dzień to wyjście na kolejną obowiązkową górę – Sokolicę. Miałem to szczęście,
że jeszcze zrobiłem fotkę zanim ikona szczytu, czyli sosna karłowata nie
została uszkodzona. Podobno uda się to naprawić. Zszedłem szlakiem do
Szczawnicy, gdzie przeprawiłem się na drugą stronę Dunajca i od razu skoczyłem
na szlak wiodący na Palenicę.
Już na szczycie zasłużony odpoczynek i czas na
posiłek oraz zimne piwko. Potem już tylko szybkie zejście nartostradą do
Szczawnicy, złapanie transportu i udanie się do pokoju w pensjonacie CROSNA
–SPA w Krościenku nad Dunajcem. Tam się właśnie ulokowałem. Dobre warunki,
jeszcze lepsze jedzenie. Niczego więcej nie potrzebuję. Na 100% wrócę tam
jesienią, gdy już góry otoczy cała paleta jesiennych barw a szlaki pokryje
warstwa spadających z drzew liści. To chyba najpiękniejszy czas na górskie
spacery. Chciałbym jeszcze odwiedzić Bieszczady no i może zaliczyć Czerwone
Wierchy. Byłoby to zwieńczeniem i udanym zakończeniem roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz