Piszę to przede wszystkim dla osiągnięcia wewnętrznego spokoju i równowagi. Wkrótce po raz kolejny nadarzy się okazja do wyboru kogoś sensownego na wysokie stanowiska, chociażby kogoś dla którego sport nie będzie „kulą u nogi”. Kogoś, kto będzie dbał o rozwój miasta, dobro mieszkańców, kulturę czy sport, zwłaszcza w takich miejscach jak Tarnów, ale również takich, dla których Polska będzie najważniejsza a nie Berlin czy Bruksela. Zadaję sobie pytanie w tym 2023 roku, co mogę zrobić jako wyborca? Nawet jeżeli nie do końca podoba mi się ta obecna polityka Rządu, to co mogę i powinienem zrobić?
Oddać głos na tych totalnych szaleńców z tej totalnej opozycji? Przez osiem lat rządów nie zrobili dla Polski i zwykłego człowieka nic, bo „pieniędzy nie ma i nie będzie” a kolejne osiem lat poświęcają na bezpardonowy atak na obecny Rząd i gnojenie własnego kraju na oczach całego świata. Największy z tych szaleńców wrócił z Brukseli i chce walczyć z Kościołem, usuwać siłą z urzędów ludzi. Takim powierzyć władzę, nasz los, przyszłość naszych dzieci i wnuków? Żyjemy niestety w „dupokracji”, jak mawia klasyk naszej sceny politycznej i tutaj wszystko jest możliwe. My Polacy, już nie raz pokazaliśmy, że jak nam trochę lepiej, to musimy to zaraz zepsuć, żeby znowu móc walczyć o to co już mieliśmy. Taki z nas waleczny naród.
Trochę więcej czasu spędzam ostatnio w domu, więc wróciłem do czytania, głównie lektury Henryka Sienkiewicza, bo lubię ten styl, barwne opisy i co jeszcze ważniejsze pasujące do obecnych czasów, jak chociażby ten fragment z „Pana Wołodyjowskiego”: „Pan Sobieski przeszedł się kilkakrotnie po komnacie, następnie zatrzymał się nad małym rycerzem i położył mu poufale rękę na ramieniu.
— Jeśli ci łzy dotąd nie obeschły, to ci je wiatr w stepie osuszy. Harowałeś ty, żołnierzyku, przez całe życie, haruj jeszcze. A jeśli przyjdzie ci kiedy do głowy, żeć zapomniano, nie nagrodzono, spocząć nie dano, żeś wysłużył nie smarowane grzanki, ale suchy chleb, nie starostwa, ale rany, nie spoczynek, ale mękę, to jeno zęby ściśnij i powiedz: „Tobie, ojczyzno!” Innej pociechy ci nie dam, bo nie mam, jeno chociażem nie ksiądz, przecie ci mogę dać zapewnienie, że tak służąc, dalej zajedziesz na wytartej kulbace niźli inni w poszóstnych karetach i że będą takie bramy, które się przed tobą otworzą, a przed nimi zamkną.
„Tobie, ojczyzno!” — rzekł w duszy pan Wołodyjowski dziwiąc się zarazem, jak hetman mógł tak bystrze tajne jego myśli przeniknąć.
A pan Sobieski siadł naprzeciw i mówił dalej:
— Nie chcę z tobą gadać jak z podkomendnym, ale jak z przyjacielem, ba! Jako ojciec z synem! Jeszcze za tych czasów, kiedyśmy to w ogniu bywali, u Podhajec i przedtem, na Ukrainie; kiedyśmy ledwie zdużać mogli przemocy nieprzyjacielskiej, a tu, w sercu ojczyzny, ubezpieczeni za naszymi plecami źli ludzie warcholili się, prywat własnych dochodząc — przychodziło mnie nieraz do głowy, że ta Rzeczpospolita zginąć musi. Zbytnio tu swawola nad ładem panuje, zbytnio dobro publiczne prywatnym sprawom ustępować zwykło… Tego nigdzie nie ma w takim stopniu… Ot, gryzły mnie te konsyderacje i w dzień w polu, i w nocy w namiocie, bom sobie myślał: „Nu! My żołnierze, gorzejem!… Dobrze!… To nasza powinność i nasz los! Ale żebyśmy to choć wiedzieli, że z tą naszą krwią, która wypływa nam z ran, wypłynie i zbawienie”. Nie! I tej pociechy nie było. Oj, ciężkiem dni przebywał pod Podhajcami, chociażem wam wesołe pokazywał oblicze, abyście zaś nie myśleli, żem o wiktorii w polu zdesperował. Ludzi nie masz! — myślałem sobie — ludzi nie masz prawdziwie tę ojczyznę miłujących! I tak mi było, jakoby mi kto nóż w pierś wbijał. Aż razu pewnego… było to ostatniego dnia w podhajeckim okopie… gdym was w dwa tysiące posłał do ataku na dwadzieścia sześć tysięcy ordy, a wyście na oczywistą śmierć, na pewne jatki lecieli z takim okrzykiem i ochotą, jakoby na wesele, przyszło mi nagle na myśl: „A owi moi żołnierze?” I Bóg w jednej chwili zdjął kamień z serca, i w oczach stało mi się jasno. Ci — rzekłem — z czystej miłości dla matki tam giną; ci nie pójdą do związków ani do zdrajców; z nich utworzę święte bractwo, z nich utworzę szkołę, w której młode pokolenia uczyć się będą. Ich przykład, ich kompania podziała; przez nich ten naród nieszczęsny się odrodzi, prywaty próżen, swawoli niepomny, i stanie jako lew okrutną moc w członkach czujący, i świat zadziwi! Takie to bractwo z moich żołnierzów uczynię!”.
W naszej historii można odnaleźć mnóstwo podobnych przykładów, gdzie warcholstwo, swawola i prywata, była i wciąż (niestety) jest ważniejsza od losów Ojczyzny? Setki lat temu, każdy w imię wolności rządził się swoim prawem, gdzie już wtedy byliśmy postrzegani jako bezmyślny i głupi naród, który nie powinien istnieć. Niczego się nie nauczyliśmy? Przeżyliśmy kilka rozbiorów, I wojnę światową, II wojnę, Moskwę, po czym nastała Bruksela i jeszcze gorsza totalna opozycja z jej brukselskim przodownikiem na czele, która uwielbia jak w Polsce dzieje się źle, nawet jak cierpią na tym ludzie. Ten niedorobiony chłystek chce walczyć z Kościołem i z Panem Bogiem! Nie tacy w dziejach historii próbowali i marnie skończyli. Co nam pozostaje? Tylko żarliwa modlitwa, póki jeszcze nam wolno, bo i to nie jest takie pewne, po tym co można usłyszeć z ust tych szalonych ludzi.
„Opiłować katolików z pewnych przywilejów” - Sławomir Nitras
„Nie ma innej drogi niż jednoznaczne przeprowadzenie procesu oddzielenia Kościoła od państwa natychmiast po wygranych przez PO wyborach” - Donald Tusk
"ten kto szuka moralności w Kościele, nie znajdzie jej". - Polski Kościół zaparł się Ewangelii, zaparł się Chrystusa i gdyby dzisiaj Chrystus był ponownie ukrzyżowany, to prawdopodobnie przez tych, którzy używają krzyża jako pałki do tego, aby zaganiać pokorne owieczki do zagrody. Dziś agendę tematów dnia układają nam czarnoksiężnicy, którzy liczą, że przy pomocy zaklęć i manipulacji złymi emocjami będą w stanie zdobyć władzę nad duszami Polaków. Ale rywalizacja na inwektywy i złe emocje z nimi nie ma sensu, dlatego że po kilku godzinach zapasów ze świnią w błocie orientujesz się w końcu, że świnia to lubi. Trzeba zmienić zasady gry” - Leszek Jażdżewski.
„Kręciło się jakichś trzech włóczęgów ze wschodu, ale nie wpuściłam” – takim wpisem na Twitterze „uczciła” Święto Trzech Króli posłanka PO Klaudia Jachira.
— Jeśli ci łzy dotąd nie obeschły, to ci je wiatr w stepie osuszy. Harowałeś ty, żołnierzyku, przez całe życie, haruj jeszcze. A jeśli przyjdzie ci kiedy do głowy, żeć zapomniano, nie nagrodzono, spocząć nie dano, żeś wysłużył nie smarowane grzanki, ale suchy chleb, nie starostwa, ale rany, nie spoczynek, ale mękę, to jeno zęby ściśnij i powiedz: „Tobie, ojczyzno!” Innej pociechy ci nie dam, bo nie mam, jeno chociażem nie ksiądz, przecie ci mogę dać zapewnienie, że tak służąc, dalej zajedziesz na wytartej kulbace niźli inni w poszóstnych karetach i że będą takie bramy, które się przed tobą otworzą, a przed nimi zamkną.
„Tobie, ojczyzno!” — rzekł w duszy pan Wołodyjowski dziwiąc się zarazem, jak hetman mógł tak bystrze tajne jego myśli przeniknąć.
A pan Sobieski siadł naprzeciw i mówił dalej:
— Nie chcę z tobą gadać jak z podkomendnym, ale jak z przyjacielem, ba! Jako ojciec z synem! Jeszcze za tych czasów, kiedyśmy to w ogniu bywali, u Podhajec i przedtem, na Ukrainie; kiedyśmy ledwie zdużać mogli przemocy nieprzyjacielskiej, a tu, w sercu ojczyzny, ubezpieczeni za naszymi plecami źli ludzie warcholili się, prywat własnych dochodząc — przychodziło mnie nieraz do głowy, że ta Rzeczpospolita zginąć musi. Zbytnio tu swawola nad ładem panuje, zbytnio dobro publiczne prywatnym sprawom ustępować zwykło… Tego nigdzie nie ma w takim stopniu… Ot, gryzły mnie te konsyderacje i w dzień w polu, i w nocy w namiocie, bom sobie myślał: „Nu! My żołnierze, gorzejem!… Dobrze!… To nasza powinność i nasz los! Ale żebyśmy to choć wiedzieli, że z tą naszą krwią, która wypływa nam z ran, wypłynie i zbawienie”. Nie! I tej pociechy nie było. Oj, ciężkiem dni przebywał pod Podhajcami, chociażem wam wesołe pokazywał oblicze, abyście zaś nie myśleli, żem o wiktorii w polu zdesperował. Ludzi nie masz! — myślałem sobie — ludzi nie masz prawdziwie tę ojczyznę miłujących! I tak mi było, jakoby mi kto nóż w pierś wbijał. Aż razu pewnego… było to ostatniego dnia w podhajeckim okopie… gdym was w dwa tysiące posłał do ataku na dwadzieścia sześć tysięcy ordy, a wyście na oczywistą śmierć, na pewne jatki lecieli z takim okrzykiem i ochotą, jakoby na wesele, przyszło mi nagle na myśl: „A owi moi żołnierze?” I Bóg w jednej chwili zdjął kamień z serca, i w oczach stało mi się jasno. Ci — rzekłem — z czystej miłości dla matki tam giną; ci nie pójdą do związków ani do zdrajców; z nich utworzę święte bractwo, z nich utworzę szkołę, w której młode pokolenia uczyć się będą. Ich przykład, ich kompania podziała; przez nich ten naród nieszczęsny się odrodzi, prywaty próżen, swawoli niepomny, i stanie jako lew okrutną moc w członkach czujący, i świat zadziwi! Takie to bractwo z moich żołnierzów uczynię!”.
W naszej historii można odnaleźć mnóstwo podobnych przykładów, gdzie warcholstwo, swawola i prywata, była i wciąż (niestety) jest ważniejsza od losów Ojczyzny? Setki lat temu, każdy w imię wolności rządził się swoim prawem, gdzie już wtedy byliśmy postrzegani jako bezmyślny i głupi naród, który nie powinien istnieć. Niczego się nie nauczyliśmy? Przeżyliśmy kilka rozbiorów, I wojnę światową, II wojnę, Moskwę, po czym nastała Bruksela i jeszcze gorsza totalna opozycja z jej brukselskim przodownikiem na czele, która uwielbia jak w Polsce dzieje się źle, nawet jak cierpią na tym ludzie. Ten niedorobiony chłystek chce walczyć z Kościołem i z Panem Bogiem! Nie tacy w dziejach historii próbowali i marnie skończyli. Co nam pozostaje? Tylko żarliwa modlitwa, póki jeszcze nam wolno, bo i to nie jest takie pewne, po tym co można usłyszeć z ust tych szalonych ludzi.
„Opiłować katolików z pewnych przywilejów” - Sławomir Nitras
„Nie ma innej drogi niż jednoznaczne przeprowadzenie procesu oddzielenia Kościoła od państwa natychmiast po wygranych przez PO wyborach” - Donald Tusk
"ten kto szuka moralności w Kościele, nie znajdzie jej". - Polski Kościół zaparł się Ewangelii, zaparł się Chrystusa i gdyby dzisiaj Chrystus był ponownie ukrzyżowany, to prawdopodobnie przez tych, którzy używają krzyża jako pałki do tego, aby zaganiać pokorne owieczki do zagrody. Dziś agendę tematów dnia układają nam czarnoksiężnicy, którzy liczą, że przy pomocy zaklęć i manipulacji złymi emocjami będą w stanie zdobyć władzę nad duszami Polaków. Ale rywalizacja na inwektywy i złe emocje z nimi nie ma sensu, dlatego że po kilku godzinach zapasów ze świnią w błocie orientujesz się w końcu, że świnia to lubi. Trzeba zmienić zasady gry” - Leszek Jażdżewski.
„Kręciło się jakichś trzech włóczęgów ze wschodu, ale nie wpuściłam” – takim wpisem na Twitterze „uczciła” Święto Trzech Króli posłanka PO Klaudia Jachira.
W ocenie śledczych 25 października 2020 r. w kościele pod wezwaniem św. Jakuba w Toruniu Scheuring-Wielgus złośliwe przeszkadzała w wykonywaniu aktu religijnego Kościoła katolickiego, "znieważając jednocześnie miejsce przeznaczone do wykonywania obrzędów religijnych i obrażając uczucia religijne innych osób".
Niedawny bluźnierczy spektakl „klątwa”, teraz bluźniercze gdańskie „jasełka” tylko potwierdzają totalną degrengoladę sporej części polskiego społeczeństwa. Kultura sięga dna, szkoła wraz kadrą nauczycielską zaczyna sięgać dna. Czy to jest jeszcze teatr, czy to jest jeszcze szkoła?
W Europie już od dawna na szczeblach władzy nie powinno posługiwać się terminem "Boże Narodzenie", by nie urazić przedstawicieli innych wyznań. Głupota dzisiejszych urzędników, polityków i coraz większej populacji społeczeństw sięga dna! Ten świat się stacza i głupota zaczyna panować nad zdrowym rozsądkiem!
Takich i podobnych przykładów jest całe mnóstwo. Na mnie nie robią one żadnego wrażenia, może tylko takie, że po ludzku mówiąc, żal mi tych ludzi. Wielu z nich (i niestety coraz więcej zwyczajnych ludzi) nie chodzi do kościoła, bo księża to tacy i owacy. W Boga wierzą, ale w Kościół już nie. Jacy śmieszni i biedni zarazem są ci wszyscy, którym nagle znudziła się wiara i dokonują apostazji. Porażające jest takie podejście do wiary. Przecież wiadomo, że są źli, chciwi księża, obłudne zakonnice czy wstrętne dewotki i nie powinno to być żadnym zgorszeniem. Na wieczne potępienie nie pójdziemy przez księdza, lecz swoją głupotę, bo tak naprawdę szukamy usprawiedliwienia dla swojego byle jakiego życia. Czy naprawdę takich ludzi chcemy u władzy w tej udręczonej przez wieki Ojczyźnie? Boże chroń nas przed takimi ludźmi i taką władzą, ale Twoja Wola niech się spełni, bo może nam potrzebny jest powrót takiej władzy, aby docenić to co mieliśmy. Gdyby kłamstwo i obłuda mogły zabijać dziesiątki a może nawet setki z tych pseudo polityków straciłoby już życie wielokrotnie i to ze wszystkich stron, z prawej, lewej, ze środka, z góry czy dołu. Ich największym szczęściem jest to, że za kłamstwa nikt nie rozlicza a nawet nagradza, bo tacy wspaniałomyślni jesteśmy my wyborcy. Nie korzystamy z największego daru od Pana Boga - ROZUMU!
Zwłaszcza w Europie
czy USA wiele mówi się o wolności, ale gdzie jest ta wolność. Wolność to
brak przymusu ze strony innych ludzi, władz państwowych lub ze strony
panujących norm społecznych, wolność to możliwość wyboru. Dlatego, wolność to
najistotniejsza wartość w życiu a właśnie wiara i tak naprawdę tylko
wiara daje zrozumienie własnej godności i czyni człowieka wolnym. Gdy
utracimy wiarę tym samym utracimy jedyną prawdziwą wolność jaką mamy. W sferze duchowej to my i tylko my decydujemy o naszym życiu i daje nam taką możliwość sam Pan Bóg Stwórca, a jak jest w tym naszym życiu? Jesteśmy niewolnikami wszelkiej maści władzy, kodeksów, nakazów, zakazów, obowiązków, ale nawet to nie jest najgorsze, bo niemal na każdym kroku deptana jest nasza godność, duma, honor. W tym świecie tak naprawdę to chyba tylko ptaki są jeszcze wolne.
Konkluzja. Brak w narodzie prawdziwych autorytetów, liderów, patriotów. Wokół mnóstwo miernot, sprzedawczyków i może nawet zdrajców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz