28 kwietnia napisałem między innymi: „mocno irytują mnie stwierdzenia, że odchodzący Prezes namaścił na swoje miejsce tego albo tego. Namaścił, więc ciemny lud ma tylko to przyklepać. To namaszczenie dotyczy prawdopodobnie urzędującego wiceprezesa MZPN, osoby, które takie określenie prawdopodobnie obraża. Miałem kilka razy okazję rozmawiać z Panem Ryszardem i wiem, że to osoba inteligentna o wysokiej kulturze osobistej, kompetentna i żadnego namaszczenia ani wsparcia od nikogo nie oczekuje i nie potrzebuje”.
Już po wyborach, więc poza gratulacjami powtórzę to jeszcze raz. Teraz nowy Prezes pracuje już tylko na swoje imię i nazwisko. Jak go zapamiętamy, kiedy zakończy już swoją karierę zależy tylko i wyłącznie od niego samego. Według mnie może się zapisać nawet złotymi czcionkami o ile nie zabraknie mu determinacji a zwłaszcza odwagi w dokonywaniu koniecznych zmian, chociażby te które zapowiedział w swoim programie.
Czy możliwe jest ich wprowadzenie przy tak gigantycznym Zarządzie, który składa się z mnóstwa terenowych działaczy? Śmiem wątpić. Tych wielodekadowych zaniedbań nie da się nadrobić tylko jakimiś kosmetycznymi, mało istotnymi zabiegami, lecz chirurgicznym skalpelem. Pierwszy krok został zrobiony, bo nie ma już głównego zawalidrogi. Do zarządzania wbrew pozorom wcale nie jest potrzebny żaden laureat, profesor, wybitny piłkarz czy trener, lecz człowiek mądry i mam nadzieję, że takim jest nowy Prezes Małopolskiego ZPN. Szansę należy dać każdemu a czy ją dobrze wykorzysta to już zweryfikuje czas. Po owocach ich poznacie. Niech za dobrą wróżbę posłuży fakt awansu Termaliki Bruk Bet Niecieczy, trzeciego zespołu w ekstraklasie z Małopolski, chociaż tak naprawdę Małopolski ZPN nie ma praktycznie w tym żadnego udziału, poza sporymi dochodami jakie czerpie z tego tytułu.
Muszę się na koniec odnieść do ataków na Pana Łukasza ze strony byłego już na szczęście Prezesa MZPN, który nazwał kroki Pana Sosina, w tym sądową próbę zablokowania wyborów „godną pogardy awanturą”. Mówi to największy awanturnik małopolskiej piłki, który swojego przełożonego w osobie Prezesa PZPN w Warszawie mieszał przez wiele lat z błotem. Na sam koniec swojej tandetnej kariery łaskawie postanowił zmienić uchwałę wyborczą tak, by każdy kandydat mógł wziąć udział w wyborach. Zapomniał tylko dodać, że uchwaloną niezgodnie ze Statutem i pod presją o czym doskonale wie. Bez względu na to co będzie (mam nadzieję, że może być już tylko lepiej) większość działaczy powinna otworzyć szampana. Pozbycie się tego człowieka to już największy sukces. Odetchnęli z ulgą w MZPN w Krakowie, odetchnęli w PZPN w Warszawie i odetchnąłem ja „niedouczony biedak” w Woli Rzędzińskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz