Po takim dniu jak udział w Walnym Zebraniu Delegatów, koniecznie trzeba odreagować. Tak było i tym razem. Gdzie? Naturalnie na piłkarskim meczu. Zaintrygowany ostatnimi dobrymi wynikami drużyny "Orzeł" Lisia Góra postanowiłem zweryfikować to osobiście. Przeciwnikiem był zespół z Bobrownik Małych. Był to bardzo dobry mecz. Trochę "dziwny" mecz. Ja tego tak do końca nie rozumiem. Pierwsza połowa zdecydowanie dla ekipy gości. Ich bardzo dobra gra przyniosła im prowadzenie 2:0. W drugiej połowie, już na jej początku praktycznie powinni prowadzić 3:0. No właśnie, powinni. Kontra i 2 : 1. Tutaj zaczyna się coś czego właśnie nie rozumiem.
Goście przestają grać. Wprawdzie biegali po boisku, ale zupełnie nic z tego nie wynikało. Gospodarze łapią wiatr w żagle i grają tak dobrze jak goście w pierwszej połowie. Zaaplikowali jeszcze im trzy bramki. Czy to taka taktyka trenera gospodarzy? Dać się wyszumieć przeciwnikowi, uśpić jego czujność aby w końcu zaatakować i wygrać. Śmiem wątpić, ale to nie ma żadnego znaczenia. Wszystkie trzy punkty zostają w Lisiej Górze. Zawody prowadzili sędziowie z Podokręgu Brzesku. Prowadzili je bardzo dobrze. Niemal doskonale wywiązał się ze swojej roli sędzia główny. Imponował spokojem, trafnymi decyzjami. Chętnie zobaczyłbym go w jakimś innym meczu. Jutro przed nami bardzo interesująco zapowiadające się mecze w Śmignie oraz Gromniku. Postaram się tam być. Niestety do I Ligi spada "Sandecja". Czy to samo spotka kolejną naszą drużynę? Oby nie! Zweryfikuje to boisko. Nie chciałbym przeczytać w kolejnym felietonie mojego ulubionego autora, że to Prezes Boniek i służby specjalne PZPN w ramach mszczenia się na małopolskich klubach "maczały" w tym swoje ręce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz