W sobotę pojechałem do Jadownik na ostatni ich mecz w tej rundzie rozgrywek IV Ligi z drużyną „Tarnovii” Tarnów. Znakomite zawody rozgrywane na mokrym, błotnistym boisku przy lekko padającym deszczu ze śniegiem. Był to mecz z tych trochę „dziwnych”. Goście mieli praktycznie wygraną w kieszeni. Trzy do zera i mnóstwo kolejnych sytuacji do podwyższenia wyniku. Trzeba w tym miejscu oddać uznanie bramkarzowi miejscowych.
No właśnie. Znowu zadziałał urok piłki nożnej. Kontaktowa bramka i to gospodarze dochodzą do głosu. Mecz kończy się remisem. Nieustępliwa walka i wiara czynią cuda. Wielki szacunek i uznanie dla wszystkich zawodników za ogromny wysiłek jaki włożyli w ten mecz. I sędziowanie. Niestety, ale znowu bardzo mierne. Tak sędziować, to i ja bym potrafił. Raz pomylę się w jedną stronę raz w drugą. Jak pokażę żółtą kartkę zawodnikowi gospodarzy to i zawodnikowi gości, itd... Obiekt przygotowany do zawodów dobrze. Bardzo dobry spiker od którego można dowiedzieć się informacji podstawowych o meczu jak i wiele ciekawych z historii klubu. W niedzielne południe miałem zamiar obejrzeć inną tarnowską drużynę, ale niestety stadion Miejski nie nadawał się do rozegrania zawodów. Tak uznali sędziowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz